Krzysztof A. Rejmański: Podzwonne dla powiatu leskiego???
Henryk Gocek: Relacja z rozmów telefonicznych na linii Lesko - Warszawa.
Henryk Gocek: List do Przewodniczącego Unii Wolności.
Powrót do strony głównej serwisu LESKO
PODZWONNE DLA POWIATU LESKIEGO???
Motto:
Miałeś, chamie, złoty róg,
Miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg hula po lesie,
ostał ci sie ino sznur...
(Stanisław Wyspiański Wesele)
Czarny piątek, dnia 7 sierpnia 1998 roku pozostanie na długo w
pamięci wszystkich mieszkańców Leska. Tego dnia wszyscy mieszkańcy nadsańskiego
grodu, który w swoich kronikach odnotowuje pierwszy urząd starościński w roku 1556
(Jan Tomnicki starosta imienia sobieńskiego [w:]A.Fastnacht "Dzieje Leska do 1772
roku" KAW Rzeszów 1988, s.251 ), przekonali się o wartości obecnych władz, które
nie potrafiły obronić statusu powiatowego Leska. Stało się to w 442 rocznicę
powstania pierwszego ośrodka administracyjnego w Lesku. W roku 1774 Lesko staje się
siedzibą dystryktu, wchodzącego w skład cyrkułu samborskiego, zaś w 1782 r. zostaje
przekształcone w cyrkuł podległy bezpośrednio lwowskiemu Gubernium (J. Budziak
"Dzieje Leska 1772 - 1918", Lesko - Wiedeń - Kraków 1995).
Obecne władze nie potrafiły zapobiec gwałtowi dokonanemu na leskim społeczeństwie.
Oto odbył się ostatni zajazd 21-tysięcznych Ustrzyk Dolnych na 28-tysięczne Lesko. W
majestacie prawa, ustawą, Rząd Rzeczypospolitej Polskiej usankcjonował bezprawie.
Po przeszło dwudziestoletniej hibernacji, powiat leski nie powrócił
ponownie do istnienia.
Stało się to w czasie, gdy w Lesku zdołano przeorientować myślenie niektórych osób,
dążących do odbudowy powiatu bieszczadzkiego z siedzibą w Lesku, i przyjęcia
najsprawiedliwszej z możliwych opcji: i Lesko i Ustrzyki. Niestety, sprawujący
władzę w Lesku, przez zaniechanie doprowadzili do katastrofy. Burmistrz w tak gorącym w
wydarzenia, ostatnim tygodniu wybrał się na urlop, vice burmistrz po raz kolejny
powtarzał: powiat? a na co nam powiat. (jest to wypowiedź zgodna z wytyczną
ZSL)
Przed tragicznym piątkiem Jan Lewicki proponował burmistrzowi: Niech
Pan jedzie do Warszawy, wynajmie pokój w hotelu po to, aby być w tym gorącym okresie na
miejscu i pilnować spraw powiatu. W Lesku niech pan utworzy sztab antykryzysowy, który
działaniami protestacyjnymi wesprze pańskie działania w Warszawie. Burmistrz na
taką propozycję odpowiedział uspokajająco, że nie ma takiej konieczności, bo ma
zapewnienia, że wszystko jest na najlepszej drodze.
W taki oto sposób ojciec miasta, popełniając grzech zaniechania doprowadził do znanej
już wszystkim sytuacji i za to ponosi odpowiedzialność przed mieszkańcami nie tylko
Leska, ale i gmin, które zgłosiły swój akces do powiatu leskiego (nie
bieszczadzkiego).
W niedzielę od ołtarza zostało odczytane pełne hipokryzji oświadczenie, w którym burmistrz nie przyjmując odpowiedzialności za bieg wypadków powołuje komitet obrony powiatu leskiego. Oświadczenie to kończy się - cytuję z pamięci - że dziś (9.08.1998) o godz. 12-tej w ratuszu odbędzie się zebranie organizacyjne komitetu obrony, na które zaprasza się wszystkich chętnych. Byłem tam w towarzvstwie pp. Mieczvsława Buziewicza i Jana Lewickiego. Okno w pokoju burmistrza było otwarte, pod oknem stały trzy samochody członków zarządu miasta, ale drzwi wejściowe były zamknięte na głucho. Pan Buziewicz z dołu wywoływał po imieniu pana burmistrza - nikt w oknie nie pojawił się. Nikt też nie zszedł, żeby otworzyć drzwi. Sądząc po ilości samochodów pod oknem, czterech członków zarządu miasta zamknęło się w ratuszu jak w twierdzy i radzili. O czym? Chyba o tym jak zorganizować hołd leski w Ustrzykach Dolnvch.
Ta batalia o powiaty przyrównywana jest przeze mnie do gry w pokera.
Jest to jedna z najbardziej drapieżnych i najmniej uczciwych gier. Nigdy nie można być
pewnym swojego partnera. A już dziś z przecieków wiadomo, że przynajmniej dwóch
partnerów grało nie fair - na dwie strony. W piątek około godziny 15tej, jeszcze przed
podaniem ostatecznego komunikatu o tym, gdzie będzie powiat, zadałem pytanie jednej
osobie z ościennej gminy: jeżeli losy potoczą się tak, że Lesko wejdzie do
powiatu sanockiego, to jak wasza gmina zadecyduje?. W odpowiedzi usłyszałem: oczywiście
do Ustrzyk Dolnych. Fakt, że ta odpowiedź brzmiała tak, jak zacytowałem dowodzi,
że już wcześniej problem ten był dyskuţowany w środowisku. Każdy ma prawo wybierać
to, co dla niego jest lepsze, ale o tym należałoby poinformować partnera przed tym,
zanim się usiądzie do gry.
Na marginesie powołania komitetu obrony powiatu leskiego dochodzę do konstatacji, że
skoro władza miejska utraciła zdolność kierowania życiem społecznym, nie powinna
się angażować w reanimację tego co "ukatrupiła", bo nawet, gdyby ten
komitet przedsięwziął jakieś kroki zmierzające do zmiany status quo, jego członkowie
nie mieliby pewności, że władze tego komitetu nie "sknocą" roboty przed
metą. Zorganizowaniem takiego komitetu powinna zająć się osoba nie skompromitowana
nieudolnością działania, zaś pełniące jeszcze swoje funkcje władze miejskie powinny
udostępnić takiemu komitetowi lokal i środki niezbędne do działania.
Na spotkaniach poświęconych powstaniu powiatów, zarówno poseł Jerzy Osiatyński, jak i Vice-marszałek Sejmu Zając, opowiadając się za powołaniem dwóch powiatów (byliśmy na tych spotkaniach, słyszeliśmy i zapamiętaliśmy tamte słowa), krytykowali reformę administracyjną, w wyniku której powołano powiat bieszczadzki z siedzibą w Lesku, określając ten incydent jako krok autorytarnej władzy, nie liczącej się z głosem społeczeństwa. Krytykowano akurat to, co w kilka miesięcy potem a rebour zrobił nowy rząd. Jakim mianem określić takie postępowanie obecnego rządu?
Działaniom władz ustrzyckich nie ma się co dziwić. Po prostu wzięli odwet za powiat bieszczadzki, mimo że winę za tamten twór ponosiła ówczesna władza, a nie społeczeństwo, którego nikt wtedy o zdanie nie pytał. Tylko trzeba pamiętać o tym, że działania odwetowe zawsze generują reakcje na nie. Działacze ustrzyccy nie wzięli pad uwagę faktu, że w okresie który wspominają z goryczą, większe środki inwestycyjne - z różnych względów - płynęły właśnie do Ustrzyk Dolnvch niż do Leska i że to Ustrzyki skorzystały w większym stopniu, aniżeli Lesko.
Można było jednak podejść do problemu tak jak w Lesku: nie
chcemy Waszego, ale nie oddamy naszego. Stało się inaczej. Pazerność władzy
wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem.
Mam złe przeczucia co do przyszłości tego tworu.
Krzysztof A. Rejmański
RELACJA Z ROZMÓW TELEFONICZNYCH NA LINII LESKO - WARSZAWA
Szanowni mieszkańcy Lesko, Olszanicy, Soliny, Baligrodu i Cisnej.
W rozmowie telefonicznej, którą przeprowadziłem dnia 5 sierpnia o godzinie 1030,
uzyskałem zapewnienie posła - prof. Jerzego Osiatyńskiego - że jest pwiat bieszczadzki
z siedzibą w Lesku. Wobec różnych sprzecznvch informacji jakie pojawiły się w
środkach masowego przekazu zdecydowałem się, jako przewodniczący Uni Wolności w Lesku
oraz delegat na Krajowy Zjazd UW, w dobrej wierze zabrać głos w ,,Radio Bieszczady"
w celu uspokojenia naszych mieszkańców, zapewniając ich, że powiat w Lesku jest.
Prof. Jerzy Osiatyński zapewnił mnie, mówiąc dosłownie: Pan niech śpi spokojnie.
Powiat w Lesku jest, nie ma powiatu w Ustrzykach. Ich sytuacja jest ciężka i nie wiem,
czy coś dla nich zrobię. Będe robił wszystko, by były dwa powiaty: w Lesku i
Ustrzykach.
Odpowiedziałem prof. Osiatyńskiemu, że bardzo bym chciał, by tak było, ale mam smutne
doświadczenie z lat ubiegłych, kiedy to Rejon Administracji Państwowej w Lesku został
zlikwidowany tylko dlatego, że nie mógł powstać w Ustrzykach Dolnych. Był planowany
powiat w Lesku za rządów Hanny Suchockiej i nagle w jedną noc został zlikwidowany -
będzie mi trudno spać spokojnie.
W kontaktach osobistych, wobec sprzecznych informacji dotyczących Leska, wszystkim
wątpiącym przytaczałem treść mojej rozmowy z prof. J. Osiatyńskim.
Dnia 7 sierpnia o godz.1000 pozwoliłem sobie ponownie zatelefonować do prof.
Osiatyńskiego w powyższej sprawie. W odpowiedzi usłyszałem: Mam dla pana złe
weści. Jest powiat w Ustrzykach - nie ma powiatu w Lesku.
Przeżyłem szok i powiedziałem do pana posła, że czarny scenariusz się powtórzył.
Na to prof. Osiatyński odpowiedział: Byłem dziś, tj. 7 sierpnia rano u p. Premiera
Jerzego Buzka z ponowną prośbą, by był powiat w Lesku i Ustrzykach. Zastałem tam
Adama Pęzioła w obecności innych osób. Pan Premier Buzek na wejściu powiedział do
mnie."Panie pośle, popełniliśmy błąd robiąc powiat w Lesku, ponieważ
miasto Lesko jest mniejsze od Ustrzyk. W związku z tym będzie powiat w Ustrzykach."
Adam Pęzioł gorąco poparł stanowisko Jerzego Buzka. Ja powiedziałem: Adam ty nie
zabieraj głosu w tej sprawie, ponieważ jesteś stroną i twoje stanowisko nie jest
obiektywne. Jeszcze raz proszę by były dwa powiaty: Ustrzyki i Lesko. Na to premier
Buzek odpowiedział że to jest niemożliwe.
Być może, że prof. Jerzy Osiatyński zrobił wszystko w sprawie Leska, chociaż nie
musiał, gdyż jest posłem z listy krajowej. Nie wiem, co zrobili posłowie i senatorowie
z AWS i ZChN z panem Marszałkiem Zającem na czele. Mam nadzieję, że się przynajmniej
modlili za Lesko.
Bardzo przepraszam wszystkich mieszkańców gmin bieszczadzkich, że swoją wypowiedzią w
"Radio Bieszczady" wprowadziłem Ich w błąd, mówiąc że powiat w Lesku jest
pewny. Przekazywałem tylko informacje, jakie otrzymałem.
Każdy, kto sprawuje funkcje publiczne powinien za swoje czyny ponosić
odpnwiedzialność. Wobec tego z dniem 7 sierpnia br rezygnuję z funkcji
Przewodniczącego Unii Wolności w Lesku, Delegata na Krajowy Zjazd UW oraz z
prowadzącego Biuro Poselskie Unii Wolności w Lesku.
Henryk Gocek
Pan
Przewodniczący Unii Wolności
Leszek Balcerowicz
WARSZAWA
Panie Przewodniczący
byłem, jestem i będę nadal - mimo tego co się stało - gorącym
orędownikiem Pana polityki gospodarczej, chociaż skutki jej dotknęły nas najbardziej i
najszybciej. Wszystko to znosiliśmy z wielką pokorą w na- dziei na lepsze jutro. Nigdy
nie skarżyliśmy się i nie prosi- liśmy o jałmużnę.
Włożyliśmy wiele pracy i wysiłku, by przekonać ludzi, że to co Pan robi jest
słuszne, czego najlepszym przykładem było zwycięstwo w poprzedniej kadencji w wyborach
do sejmu pana prof. J. Osiatyńskiego - ministra finansów w tamtym okresie.
Lesko było jedynym miastem w woj. krośnieńskim, w którym Unia zwyciężyła w wyborach
poprzedniej kadencji.
Nie jestem jednak w stanie nikomu w Lesku wyjaśnić zachowania Pana i Pańskich
ministrów, którzv z dnia na dzień zmienili siedzibę powiatu z Leska, które było
siedzibą powiatu od ponad 150 lat, na Ustrzyki, mające zaledwie 20to letni staż
powiatowy w latach 1952-1972.
Lesko spełnia wszystkie kryteria z wyjątkiem liczby, mieszkańców w mieśeie -
siedzibie pawiatu, zaś Ustrzyki spełniają tylko ten jeden warunek. Za Leskiem
uchwałami rad gminnych opowiedziało się 5 jednostek, podczas gdy Ustrzyki posiadają
poparcie tylko 3 gmin.
Z dniem dzisiejszym rezygnuję z:
1) Przewodniczącego Unii Wolności w Lesku,
2) Delegata na krajowy Zjazd Unii Wolności,
3) Prowadzącego Biuro Poselskie Unii Wolności w Lesku.
Lesko, dnia 9. sierpnia 1998 r. godz. 15
P.S. W dniu 10 sierpnia przybędą do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji członkowie pieciu zarządów gmin, które opowiedziały się za Leskiem jako siedzibą powiatu. Proszę by byłi wysłuchani nie tylko przez portiera.
Z wyrazami szacunku
Henryk Gocek
Z ostatniej chwili:
Dnia 16-08-1998 roku o godz. 22 wyjechała do Waszawy 200 osobowa delegacja z Leska.
REQUIEM DLA POWIATU LESKIEGO
Mieszkam w Lesku około 25 lat i wdaje mi się, że nieźle znam historie tego
miasteczka. Lesko istnieje już prawie 550 lat, ale jego rozwój w porównaniu do miast
sąsiadujących nie jest imponujący, ba, pozostaje ono na szarym końcu. Dlaczego tak
jest? Wszak ludzie tu żyjący nie różnią się aż tak bardzo od mieszkańców
ościennych miast. Odpowiedź na to pytanie jest prosta: poza nielicznymi wyjątkami, we
władzach Leska nigdy nie zasiedli ludzie światli, wyksztalceni i dynamiczni, którym
zależałoby na rozwoju miasta. Bywało tak, że jeżeli w jednej kadencji któryś z
radnych zrobił bardzo dużo, ale w jednym, jedynym przypadku coś mu nie udało się
zrobić - to już go nie widzimy w następnej kadencji. Jego miejsce zajmuje zawykle
cztowiek, o którym nic wogóle nie wiemy, ale który umie - powiedzmy to - gładko
mówić (to nic, że jeśli wyciśnie się te słowa z wody - niewiele treści
pozostanie), to on właśnie zajmuje miejsce opuszczone przez radnego, któremu się
jeden, jedyny raz nie udało. Po skończonej kadencji okazuje się, że nie tylko nic
dobrego nie zrobił, ale jeszcze psuł to, co inni próbowali naprawiać. Bywało także i
tak, że Leskiem rządzili ludzie przywożeni w teczkach, których Lesko nic nie
obchodziło i po nabiciu sobie kabzy szybko uciekali tam, skąd przyszli. Prześledźmy
lata wstecz - który z przewodniczących rad narodowych, sekretarzy komitetów partyjnych
i bossów różnych leskich instytucji mieszka w Lesku? Żaden. Powrócili do swoich
rodzinnych stron chyba w pełni świadomości, że tu każdy napotkany mieszkaniec
witałby ich wyrzutem: "no i co zrobiłeś dla miasta?".
Były jednak w historii okazje, że Lesko mogło w przyspieszyć swój rozwój, ale nie
zostały one wvkorzystane za sprawą władz miasta.
Pierwsza taka szansa pojawiła się ponad 100 1at temu, gdy zaborczy rząd austriacki
chciał przeprowadzić popod miastem linie kolejową, która w XIX wieku była
wyznacznikiem postepu dla miasta, które ją posiadało. Szansa ta nie została
wykorzystana dzieki grymasowi hrabiego Krasickiego, który zablokował te inwestycje.
Ponoć nie chciał by gwizd lokomotywy i stukot kół budził go z porannego snu. Ta
fatalna w skutkach decyzja hrabiego zahamowała rozwój Leska i sporej cześci
Bieszczadów, co odczuwamy do dzisiaj. Ówczesne władze miasta nie potrafiły sprzeciwić
się egoistycznej woli hrabiego. Przeciw tej decyzji nie protestował ogół mieszkańców
Leska, zważywszy że taki sprzeciw może się niekorzystnie odbić na stosunku pana na
zamku do zwykłego mieszczanina. Takim oto sposobem Lesko po raz pierwszy ustąpiło placu
Sanokowi, Zagórzowi, Łukawicy, Uhercom, Olszanicy (Juścińscy nie protestowali),
Ustianowej, Ustrzykom - aż po Przemyśl, Lwów i dalej.
Zaprzepaszczona okazja budowy, linii kolejowej doprowadziła do tego, że do leskiej
rafinerii dowożono beczkowozami ropę z okolic Czarnej aż do czasu wybudowania
ropociągu.
Druga okazja przyspieszenia rozwoju nadarzyła się dopiero w 1972 roku, gdy utworzono
powiat bieszczadzki z siedzibą w Lesku. Wówczas to kandydatów na stołki powiatowe
przywieziono nam już samochodami z zewnątrz. Kto dziś w Lesku pamięta nazwiska
Grochala, Kowaliszyn, Pisarski, Fudała, Łuczyński i kto pamięta co oni dla Leska
zrobili? Nie byli to ludzie zainteresowani dłuższymi pobytami w Lesku i nie zależało
im na jego rozwoju. W wyniku ich rzadów nie zlokalizowano, Lesku takich inwestycji
miastotwórczych (a były takie okazje), które zapewniłyby rozwój miasta na
przyszłość. Po likwidacji powiatów w 1975 roku Lesko zatrzymało się w rozwoju, czego
nie można powiedzieć o sąsiadach (Sanok, Zagórz, Ustrzyki).
Trzecia okazja dla rozwoju Leska zaczeła pojawiać się w bieżącym roku, w związku z
wprowadzaną reformą administracyjną kraju. Pojwiła się nadzieja na reaktywowanie (nie
utworzenie) powiatu leskiego, a tym samym na przspieszenie rozwoju miasta i powiatu. Taką
samą szansą starały się wykorzystać Ustrzyki Dolne.
Według ustalonych przez Rząd - któy wziął władze w ręce, po to aby oddać ją
społeczeństwu - kryteriów, jakim powinien odpowiadać przyszły powiat, Lesko
zdecydowanie górowało nad Ustrzykami, ale w walce o powiat przegrało z nimi. W tej
rozgrywce mieliśmy więcej atutów, a mimo to przegraliśmy. Winę za to ponosi Zarząd
Miasta i Gminy z burmistrzami na czele. Ustrzyki były stale obecne w Warszawie. W Lesku
władze były święcie przekonane w to, że "oni" nam wszystko załatwią.
Realizowano scenariusz Torańskiej z jej książki "ONI". W rozgrywce tej
prowadziliśmy cały czas 5 : 3, a na dwie minuty przed końcem strzelono nam 5 karnych i
mecz przegraliśmy. Tak więc 7 sierpnia 1998 roku władze Leska przegrały ostatnią
szansę. Zarozumialstwo, lekceważenie przeciwnika, nieudolność - jeszcze raz okazały
się ważnym elementem gry. Każdej.
Po 150 latach bycia powiatem staliśmy się gminą. Od tego momentu rozpocznie się
powolne umieranie miasta, bowiem nie mamy poważnego czynnika miastotwórczego, który
zapewniłby rozwój miasta i dał zatrudnienie ludziom, którzy będą zwalniani z
różnych instytucji (np. służba zdrowia, policja, urząd pracy), na skutek ograniczenia
zatrudnienia, wynikającego z uszczuplenia roli instytucji gminnych. Gdzie będą
pracować ludzie w wieku produkcyjnym. Z czego będą żyć?
Winę za ten stan rzeczy ponosi obecny Zarząd Miasta i Gminy, który na skutek braku
wyobraźni, przebojowości, wskutek indolencji, lenistwa i uśpienia czujności
doprowadził do tej tragedii. Kto zna histrorię przyrównuje zachowanie się naszych
władz do zachowania się Stalina po ataku wojsk niemieckich w 1941 roku. On też nie był
zdolny do podjęcia jakichkolwiek racjonalnych decyzji. Wyręczyli go generałowie, ale
też bezskutecznie na kilkanaście miesięcy.
Ktoś, kto będzie kiedyś pisał historię Leska, powinien skorzystać z tego wydania
specjalnego, w którym należy zamieścić nazwiska członków zarządu miasta, sprawców
tej katastrofy: Burmistrz - mgr inż. Stanisław Tabisz, vice burmistrz - mgr Michał
Andruch, członkowie Zarządu Miasta i Gminy: mgr inż. Jerzy Molenda, Zbigniew
Paszkowski, mgr Janusz Skrajny, mgr Jan Stelmach. Mamy nadzieję, że na listach
kandydatów w nowych wyborach ich nazwiska już się nie pojawią.
zrozpaczona
Głupi ludzie wybrali głupich radnych. - Warszawianka, co roku odwiedzjąca Lesko.
Tych ludzi na nic więcej nie było stać, zrobili co umieli. - stały mieszkaniec Leska.
Pokazali co potrafią. - stały mieszkaniec Leska.
Żeby coś dla miasta zrobić - trzeba je kochać. Jeśłi traktuje się to tylko jako źródło dochodów, to skutki są takie, jakie są. - stała mieszkanka Leska.
Po raz któryś z rzędu będą nami rządzić inni, a nie swoi. Tym razem już zupełnie spoza Leska. - stały mieszkaniec Leska.
Dziwię się mocno księdzu proboszczowi, który zdecydował się na ogłoszenie w kościele kłamliwego oświadczenia burmistrza. - stały mieszkaniec Leska.