Beniowa

Około 1580 roku w górnej dolinie Sanu Kmitowie założyli wieś o nazwie Beniowa. Po raz pierwszy miejscowość została wymieniona w 1537 roku w akcie lokacyjnym wsi Tarnawy Niżnej i Wyżnej jako Beniowe pole. Był to zalążek późniejszej wsi. Jej nazwa pochodzi zapewne od imienia Benio. Być może człowiek o tym imieniu był zasadźcą wsi.

Przez miejscowość wiódł starożytny szlak wcięty w grzbiet jednej z gór. Ludowe podania mówią, że traktem tym przechodzili na Węgry żołnierze ruskich książąt. W XVIII wieku w czasie trwania Wojny Północnej, wieś została doszczętnie spalona przez Szwedów.
W 1921 roku mieszkało tu 617 osób: 428 greko-katolików, 25 rzymsko-katolików, 85 Żydów i 3 innego wyznania. W 1927 roku żyły tu 782 osoby.
We wsi pracowały dwa tartaki wodne, jeden parowy, był tu też młyn wodny i potasznia.
Pocztówka. Nakładca: "Elwira" Sambor

Pierwsza świątynia stała tu już prawdopodobnie w 1589 roku. Z tutejszą cerkwią wiąże się legenda wschodnio-zakarpackiego zbójnika Dowbusza. Sam dźwięk tego nazwiska budził wśród bogatych mieszkańców tych ziem nieopanowany strach. Ołeksa Dowbusz był tym, który zabierał bogatym i dawał biednym. Część zrabowanych skarbów chował w różnych grotach i pieczarach - podobno leżą tam po dziś dzień. Z beniowską cerkwią związany jest brat Ołeksy - Iwan. To on podobno zostawił w tutejszej świątyni swój poświęcany nóż, który później trafił do jednego z krakowskich muzeów.
Kolejną cerkiew wzniesiono w 1779 roku. Była to drewniana świątynia parafialna p.w. św. Michała Archanioła. Wykonana w stylu bojkowskim miała trzy niskie brogowe dachy o różnej liczbie uskoków. Została opuszczona po tym jak mieszkańcy zbudowali w 1909 roku nową, bardziej okazałą świątynię. W starszej cerkwi bawiły się dzieci, do wnętrza dostawały się przez dziurę w podmurówce.
Budowę nowej świątyni wspomagała firma "Rubinstein&Frommer", która w tym czasie była właścicielem wsi. W rezultacie w Beniowej stanęła piękna, trzykopułowa cerkiew, bliźniaczo podobna do tej z Bystrego koło Czarnej. Miała zrębową konstrukcję, zamknięte, trójboczne prezbiterium z przylegającymi z obu stron dwiema zakrystiami, nakrytymi kopułami. Wszystkie baniaste dachy, a było ich łącznie pięć, zwieńczone były pseudolatarniami. Cała budowla miała imponujący wygląd, zarówno pod względem wielkości jak i architektonicznej kompozycji.
Podczas I wojny światowej budynek został częściowo zniszczony, ale już w 1919 roku staraniem ks. Tymczuka przeprowadzono jego remont. Przed II wojną światową w beniowskiej cerkwi każdej niedzieli odbywały się dwa nabożeństwa.
Przy świątyni stała drewniana dzwonnica, na której wisiały trzy dzwony. Dzwonnikiem był Łuć Bućko. Podobno nikt tak jak on nie umiał bić w dzwony.
Pocztówka. Nakładca: Lebmanns Verlag, Munchen. Napisy: awers - Beniowa am Uszokpass; rewers - Der Krieg 1914/15 in Postkarten. Abteilung: Galizien

We wsi były trzy cmentarze, dwa grzebalne i jeden cerkiewny. Do dziś przetrwało zaledwie kilkanaście nagrobków na terenie cmentarza usytuowanego niedaleko miejsca po cerkwi.
Za zabudowaniami wiejskimi w zachodniej części osady biło cudowne źródełko leczące przewlekłe bóle mięśni i stawów /gościec/. Było tu jeszcze w 1920 roku.
W latach 1946-47 ludność Beniowej została wysiedlona przez Ludowe Wojsko Polskie. Żołnierze splądrowali cerkiew, zabrali dzwony z dzwonnicy. Zabudowania wiejskie wraz z cerkwią spłonęły.
Dziś część dawnej Beniowej należy do Ukrainy. Tam też w dawnym przysiółku Laski mieszka kilka rodzin. Po polskiej stronie nikt się nie osiedlił. W latach 80 XX wieku realizując utopijne plany zagospodarowania w socjalistycznym stylu przeprowadzono rekultywację. Teren osady został pozbawiony prawie wszystkich pozostałości dawnej wsi. Przy pomocy materiałów wybuchowych wysadzono w powietrze podmurówki chałup, stajni, a także większą część cmentarnych nagrobków. Cudem chyba przetrwała podmurówka cerkwi, a także tajemniczy kamień z wyrytym wczesnochrześcijańskim symbolem Jezusa Chrystusa jakim jest ryba. Kamień ten był prawdopodobnie podstawą chrzcielnicy w cerkwi z 1779 roku.

W dawnej gwarnej wsi nie ma już ludzi. Już Łuć Bućko nie bije w dzwony, ludzie nie przerywają pracy w polu, by na ten dźwięk się przeżegnać. Nawet cudowne źródełko znikło wraz z wsią, bo już nie miało kogo leczyć. Czas Beniowej przeminął.